Jedna sztuka za pięć dych to cena powyżej poprzeczki, ale jak ten pogłos w okolicy idzie jeszcze długo jak od bomby wojennej, jak od uderzenia Colpo cisza się zrobiła, a pieskom dane się było jedynie przed monumentalnym tąpnięciem pochować. Ta data ważności 13 lat... aluminiowy silniczek... mega dopracowany kijek od rzemieślnika... miejsce produkcji gdzieś w zaświatach: Pentapolis, Pięciomiasto, coś jak Trójmiasto, tylko nie w Polsce, a prawdopodobnie we Włoszech... Ta rakieta to jakby kupić włoskie wino 100-letnie, beczkowane, leżakowane pod odpowiednim kątem. Coś raczej tylko dla bardzo wyrachowanych koneserów pirotechniki widowiskowej górnolotnej, dla osób sytuowanych, ustawionych w życiu, pragnących czegoś więcej, chcących doświadczyć basu na klacie, zderzyć się z falą uderzeniową jak po uderzeniu kijem w Neptuna. Tak jak Farasz jest Bogiem petard (specjalnie przez duże "B"), tak jego rakietowy odpowiednik powinien się zaopatrzyć w te rakiety i powiedzieć o nich prawdę na forum o prochach odpowiednio dozowanych: "Takie jest moje zdanie o tych rakietach, które opisałem dokładnie w tej książce. Tu możecie pobrać PDF".