ODŚWIEŻAM, co sądzicie o przepisach po latach?
Z tego co obserwuję, to lud kupuje tylko i wyłącznie co jest w zakresie ich kieszeni. Zazwyczaj Kowalski upatrzy sobie danej wielkości wyrzutnie i pyta co to za wyrzutnia i ekspedientka czyta co jest napisane na etykiecie. Ani sprzedawca, ani kupujący nie mają pojęcia co było wyczytane, mimo to Kowalski mówi BIERE, bo go na to stać, ale nie ma pojęcia co to znaczy chryzantemy, ale brzmiało ciekawie jak ekspedientka przeczytała opis z wyrzutni.
Jak to wygląda z waszych obserwacji?