Kiedyś spędzałem sylwestra głownie z rodzicami, a było to dość długo bo moja dusza samotnika powodowała, że nie spotykałem się na różne imprezy z ludźmi ze szkoły, a moi koledzy to głównie byli gracze jak ja. We wspomnianych czasach, królowały orzeszki NicNac, nachosy Paczno z Biedronki i przy święcie często Pringlesy. Mama zawsze robiła paszteciki z kapustą, a na kolacje jedliśmy barszcz z uszkami, które zostały po Świętach.
Teraz, gdy mam żonę, a sylwestry bywają w różnych miejscach niestety tradycji i zwyczajów już brak.