Myślę że od strony przedmiotów nie ma się czego obawiać. Bo zanim chińska pirotechnika trafi w nasze ręce musi pokonać transport do polskiego dystrybutora, potem transport do nas. To nawet z kilka tygodni czasu. A do tego czasu po wirusie ani śladu. Media nakręcają z tym wirusem.
To jeszcze nie koniec moich zakupów w tym roku. Żona zapomnij o tym co do tej pory zakupiłem (bo nieco nie chętna do grubszych wydatków na pirotechnikę, choć sama ją uwielbia) więc w drugiej połowie roku dołoży się nieco większego kalibru i rakiet. Myślę po raz pierwszy wybrane wyrzutnie, rzymskie ognie złączyć na jeden lont i urządzić pokaz. Tak ze trzy systemy do odpalania. Rakiety też połączę. Będę chyba potrzebował pomocnika do strzelania i transportu tego w miejsce odpalania. Szkoda że w domu prywatnym nie mieszkam, bo na własnej posesji można z pół godziny wcześniej przygotować zestawy (byle by wilgoci nie było i opadów) bez obawy że osoby trzecie w nie zaingerują nim wybije północ i Nowy Rok.